Medytacja, czyli co?
Wielu i od lat poleca medytację. Nawet od kilku lat jest taka moda wśród celebrytów. To bardzo dobrze. Tyle, że... niektórzy nawet jak nie medytują, to... medytują, a inni nawet jak medytują, to... nie medytują. Dlaczego? Bo w medytacji nie chodzi tylko o siedzenie nieruchomo, czy wymyślne pozycje jak w hatha jodze, choć wygimnastykowane ciało się przydaje. Nie chodzi też o wymyślne pozycje jak w kamasutrze, bo to jest raczej dla początkujących.
Medytacja to stan ciszy i spokoju ciała i umysłu oraz zrelaksowanej uważności, w którym to stanie przejawia się... albo właśnie spokój i cisza i... nic więcej, a czasem (oby często lub zawsze) poszerzony stan świadomości wynikający z otwartości na inspiracje i rozwiązania z naszego własnego wnętrza, naszej boskiej cząstki, Wyższej jaźni, serca lub od Boga, Natury, Świata. Czasem można uzyskać dogłębne i poważne wglądy na jakiś temat i usłyszeć, zobaczyć czy odczuć Prawdę, a czasem... doświadczyć błogości lub radości i odprężenia. To stan, w którym umysł nie goni za myślami i nie daje się zapętlać w sekwencje myśli i emocji zwane wzorcami czy przekonaniami i nawykami. Zatem można dzięki medytacji z nich wyjść i odnaleźć nowe, lepsze myśli, pomysły i wzorce zachowań oraz stany uczuć, jeśli są aktualnie korzystne i potrzebne.
Inną sprawą jest to, że ludzie odczytują w medytacji różne poziomy informacji i dostrajają się do różnych źródeł tych informacji. Czasem są to astrale, nieżyjące osoby, istoty energetyczne, a czasem ich własne Wyższe Ja, Bóg. Jak to odróżnić? Przez uważną - medytacyjną praktykę i obserwację, czasem wieloletnią, efektów działania i skutków doświadczanych przez siebie i różne osoby twierdzące, że mają, w medytacji czy innych praktykach przekazy, wizje czy informacje - zwłaszcza, jeśli twierdzą, że pochodzą one od tej czy innej istoty. Warto też poobserwować ich życie, energetykę jaką prezentują na co dzień.
Najłatwiej byłoby powiedzieć - czerp z siebie, z Boga w Tobie. Ale dla wielu może to być abstrakcja, dopóki się nie zorientują, że ten poziom medytacji obejmuje tylko i wyłącznie to co dobre, przyjemne, mądre i radosne, albo przynajmniej pełne spokoju i życzliwości. A cała reszta pochodzi od umysłu dostrajającego się do źródeł o innym poziomie świadomości, wibracji i intencji, niż boskie źródło. Czyli przynajmniej przez pewien czas ludzie mogą doświadczać w "medytacji" swoich stanów umysłu i świadomości, które nie były dotąd dostrojone do boskiego źródła. Czyli doświadczają tych aspektów siebie, które oddaliły się od boskiego poziomu świadomości. To stąd pochodzą również - bo czasem są to projekcje działań grup ludzi - wszelkie wizje apokalips i temu podobnych. Inną grupą są telepatyczne podłączenia pod inne cywilizacje i obserwacje ich życia, jak mogło być w przypadku wynalazców, którzy wyprzedzali swoje czasy.
Czy warto medytować? Tak, podobnie jak warto myć zęby, myć się całemu, dbać o swoją przestrzeń, aby była możliwie czysta i harmonijna oraz dbać o relacje, przynajmniej te najważniejsze. Medytacja to taka kąpiel w dobrych energiach, myślach i uczuciach. To odświeżenie siebie, a niekiedy przyśpieszenie swoich działań, rozwoju i osiągnięć biznesowych. To miłe i przyjemne doświadczenie uspokojenia. Ale i z tym warto nie przesadzać, czyli postąpić zgodnie z zaleceniami muzyka, od którego Budda wziął swoje główne zalecenie, aby postępować drogą środka. Czyli wyważyć swoje działania wewnętrzne i zewnętrzne. Harmonia, piękno i uważna mądrość przede wszystkim.
Zatem medytuj. Bo jak z każdą sztuką czy umiejętnością, biegłość osiąga się w niej po pewnym czasie. Chyba, że masz spontaniczną otwartość dziecka, które wchodzi w coś całym sobą tu, teraz i od razu.
Jak najlepiej medytować? Dobrze jest znaleźć sobie wygodne, ciche i bezpieczne miejsce. To może być wygodny fotel, albo łóżko. Jeśli masz taką możliwość i czujesz się z tym komfortowo, to możesz wybrać się na łono natury. Tam jest dobra energia i dużo świeżego powietrza oraz olejki eteryczne drzew i kwiatów. To daje jeszcze więcej mocy i odświeża siły. Można położyć się lub usiąść. Jeśli wybrałeś pozycję siedzącą, dobrze jest utrzymywać możliwie prosty kręgosłup, ale bez niepotrzebnego napinania mięśni. Bo one mają być w trakcie tego stanu jak najbardziej rozluźnione.
Pozycja siedząca jest lepsza dla jakichś procesów mentalnych, typu chęć przyjrzenia się jakiejś sytuacji, osobie lub otwarcie się na nowe inspiracje czy najlepsze rozwiązanie. Sam wybierz, co jest dla ciebie właściwe i w jakiej pozycji czujesz się dobrze i na jaką masz teraz ochotę. Intuicja i podążanie za naturalnymi potrzebami są dobre. O ile te wybory i działania nie są podyktowane podświadomymi lękami, nawykami lub tendencjami, które mogły być kiedyś dla nas dobre, a obecnie już szkodliwe.
Możesz usiąść po turecku, albo w tzw. kwiecie lotosu lub zwyczajnie po europejsku, ze stopami na ziemi. To również dobrze działa i jest silny przepływ energii przez stopy do Matki Ziemi i odwrotnie. Czasem się to czuje - jako mrowienie, które płynie. Bo jesteśmy istotami przewodzącymi energię. Wchłaniamy ją i przepuszczamy przez siebie w różnych formach.
Zatem jeśli wybrałeś pozycję siedzącą, możesz również oprzeć swoje plecy o ścianę, oparcie fotela lub pień drzewa. Ważne, aby to była możliwie stabilna pozycja, bo niekiedy zdarza się w trakcie medytacji przechylić do przodu lub w którąś stronę. Czasem też niektóre osoby się kiwają na boki, czy w tył i przód, ale ja tego raczej nie polecam. Na pewno nie na początku. To są ruchy z praktyk transowych i szamańskich, które niekoniecznie są dobre w spokojnej medytacji, relaksie i wyciszeniu.
Teraz, jeśli czujesz się bezpiecznie, dobrze, miło i przyjemnie, to zamknij oczy. Poczuj jeszcze raz, że czujesz się z tym bezpiecznie. Możesz też powierzyć siebie i ten proces medytacji swojej Wyższej Jaźni czy Bogu. Nie polecam raczej powierzania się innym istotom, łącznie z tzw. opiekunami duchowymi czy aniołami, bo te istoty nie zawsze mogą mieć czyste względem ciebie intencje. Zatem o wiele bardziej - jeśli chcesz się komuś czy czemuś powierzyć, czy poprosić o opiekę i prowadzenie, to niech to będzie właśnie Bóg - Pierwotne Źródło i Pierwotny Stwórca Wszystkiego. Dlaczego tak? Bo w przeszłości było wiele istot uważanych za "boga" czy "bogów" i czasem podświadomości niektórych osób mogą być do nich przywiązane. Nie ma zatem co przyciągać do siebie tych energii, bo teraz mamy już inne, szersze i pełniejsze rozumienie tego kim jesteśmy i co tu się dzieje.
Z zamkniętymi oczami jest o wiele łatwiej skupić się na medytacji, choć niektórzy medytują z otwartymi oczami i to też jest w porządku. Jeśli więc w czasie swojej medytacji poczujesz taką ochotę, to je otwórz. Byle nie było to podglądanie innych medytujących obok ciebie :)
Kolejną sprawą, na którą warto zwrócić uwagę jest oddech. Ważne, aby był spokojny i zrównoważony. Na początek tylko na to warto zwrócić uwagę. Niektórzy zalecają, aby przez chwilę chociaż - zwłaszcza jeśli ma się natłok myśli - poobserwować uważniej swój oddech. Chodzi o to, aby zwrócić uwagę na swój wdech i wydech. A potem na kolejny wdech i wydech... I tak dalej. Można też sobie powtarzać w myślach dla uspokojenia: "wdech" na wdechu i "wydech" na wydechu, albo "biorę wdech" i "biorę wydech".
Można też poczuć lekki prąd powietrza dostającego się do otworów nosowych i strumień powietrza, który stamtąd wypływa. Niektórym udaje się poczuć, że na wdechu strumień ten odczuwany w okolicach czubka nosa jest lekko zimniejszy, a powietrze wychodzące jest cieplejsze. Jeśli masz ochotę, możesz to poobserwować. Ja uważam, że o wiele ważniejsze jest, aby pozwolić, aby w tym stanie uważności ciało oddychało tak, jak ono teraz chce i jak jest dla niego najbardziej odpowiednio. Więc jeśli nie chcesz ćwiczyć zaawansowanych ćwiczeń oddechowych, a po prostu oddać się medytacji, to pozostaw oddech oddechowi i postaw na naturalność tego procesu. Słuchaj siebie, swojego ciała i informacji, jakie z niego i z innych przestrzeni - jak umysł, do ciebie docierają.
Dłonie można położyć jedna na drugą w okolicy pępka. Nie jest to aż tak istotne, czy prawa dłoń jest na górze, a lewa na dole. To zależy od energii człowieka, choć częściej od płci, ale to też jest forma energii. Czasem ułożenie dłoni może się też zmieniać, nawet podczas jednej medytacji. Nie przejmuj się tym i zrób to tak, jak teraz poczujesz.
Ważne, aby poczuć, że ma się zrelaksowane ciało. W tym celu można przyjrzeć się poszczególnym częściom swojego ciała, czy są rozluźnione - swoim stopom, nogom, brzuchowi, pośladkom, plecom, ramionom, rękom, klatce piersiowej, czyi i głowie. Na koniec warto rozluźnić nieco szczękę, ale raczej bez otwierania ust. Najlepiej, jak górne i dolne zęby się nie stykają, a usta są zamknięte.
Jeżeli już jakiś czas medytujesz, to możesz zauważyć, że ciało czasem samo dąży do pewnych pozycji, o których można sobie gdzieś potem wyczytać. Najczęściej podbródek sam lekko się nieco unosi do góry, a czubek języka podąża gdzieś w okolice korzeni przednich zębów i dotyka w tym miejscu podniebienia. Ale jeżeli tego nie poczujesz i nie zechcesz tak zrobić, to nie rób tego na siłę tylko dlatego, że ktoś ci tak zalecił lub gdzieś to wyczytałeś. Zrobisz tak wtedy, gdy poczujesz. Gdy przyjdzie naturalny impuls, aby to zrobić. W każdym razie tak ponoć lepiej płynie przez ciało energia i chyba rzeczywiście tak jest.
Swój wewnętrzny wzrok, bez otwierania oczu można również lekko podnieść, równolegle do podbródka i utkwić w okolicy trzeciego oka czyli przestrzeni pomiędzy brwiami i nieco powyżej nich. Dobrze jest jednak nie koncentrować tego swojego wewnętrznego wzroku na powierzchni czaszki czy skórze głowy, tylko jakby poza nią, gdzieś dalej. Przypomnij sobie chwile, gdy nagle zawieszałeś swój wzrok, wpatrując się gdzieś dalej w przestrzeń za oknem lub bliżej, niby gdzieś patrząc, ale nie patrząc. Taki wzrok - spojrzenie jest zawieszone gdzieś w przestrzeni i wtedy właśnie umysł i wzrok odpoczywają. To też jest medytacja. I tak ma to mniej więcej wyglądać. Inną naturalną formą medytacji jest sen. Zwłaszcza, jeśli świadomość nie ucieka gdzieś zbytnio w przestrzenie astralno-mentalne.
Zatem poddaj się w medytacji temu, co przyjdzie. Nawet, jeśli to będzie wielkie "nic". Tak było tym razem. A innym razem może coś przyjść, pojawić się lub przynajmniej posiedzisz sobie chwilę w ciszy. To też oczyszcza umysł, dodaje energii i uspokaja. Daje wytchnienie. Odżywia siły witalne.
W medytacji, zwłaszcza na początku, nie warto skupiać się na jakimś konkretnym temacie. O wiele lepiej jest otworzyć się na to, co przyjdzie i co się pojawi.
Wraz z powiększającą się czystością energii, umysłu i intencji pojawiają się coraz lepsze informacje i inspiracje. Ponoć dzieje się tak aż do stanu, w którym nic się już nie musi pojawiać, bo po co, skoro komuś jest dobrze, błogo i miło. Rozszerza się tylko znacznie energia i świadomość danej istoty. Po prostu się wtedy widzi, wie, czuje i rozumie odnośnie jakiegoś tematu. I jeśli ktoś potem zechce coś zrobić czy osiągnąć, to wtedy to robi. A jeśli nie chce, to nie robi i ... obserwuje naturę, albo przygląda się chmurom i kąpie w jeziorze, odczuwając błogość z każdego ruchu i oddechu. Może też być biznesmenem, ale odczuwa w sobie lekkość, a zadania, których się podejmuje nie są brzemieniem, a kwiatami, którymi się rozkoszuje, idąc do swojego celu.
A co robić z myślami, które się pojawiają? Jest kilka sposobów, aby nieco się z nimi uporać. Po pierwsze, można pozwolić im płynąć, bez kurczowego trzymania się tych myśli. Zatem - przypływa jedna myśl, którą zauważamy, np. "hm...siedzę tak już chyba pół godziny, a naczynia nie umyte..." i po jej uświadomieniu sobie, skupiamy się na oddechu - spokojnym wdechu i wydechu. I dopóki nie pojawi się na ekranie naszej świadomości jakaś myśl, skupiamy się na spokojnym, zrelaksowanym oddechu i ciszy wewnątrz nas. Gdyby przypadkiem na zewnątrz pojawiały się jakieś dźwięki, które nas rozpraszają, to postępujemy z nimi, podobnie jak z myślami - zauważamy i skupiamy się na spokojnym oddechu i na niego przenosimy swoją uwagę. Można też podać sobie komunikat, że: "wszelkie zewnętrzne dźwięki pogłębiają tu i teraz moją medytację i rozluźnienie".
Można też w medytacji zadać sobie pytanie typu: "jakie rozwiązanie w tej sytuacji będzie dla mnie najlepsze?", albo "czy to jest dla mnie dobre i bezpieczne?". A potem można wsłuchać się w siebie, w tę wewnętrzną ciszę i poczekać cierpliwie na myśli, skojarzenia, obrazy lub uczucia, które przyjdą i się pojawią. Ważne jest, aby na spokojnie im się przyjrzeć i powoli przeanalizować. Czasem też nic się nie pojawia i to też warto zaakceptować. Zawsze można powtórzyć taki proces - albo w tej samej, albo w kolejnej medytacji.
Podobną formą medytacji może być spokojne, bezemocjonalne przyjrzenie się swoim myślom na jakiś temat. Jeśli jakieś zagadnienie, sytuacja nie dają komuś spokoju, można w głębokim relaksie ciała i umysłu powoli poprzyglądać się tym myślom i wybrać tę, którą uważamy i odczuwamy za najlepszą. To takie porządkowanie myśli, niekiedy też emocji i wybranie - skoncentrowanie się na tej, którą uważamy teraz - w tym procesie medytacji, za najlepszą.
Niektórzy też polecają, aby wizualizować sobie - wyobrazić, jak myśli są niczym obłoki, lub można je umieszczać na obłokach, które przepływają przez nasz umysł, najlepiej ze strony lewej w prawo i znikają gdzieś daleko. Można też się skupić na ciszy i przerwie pomiędzy poszczególnymi myślami. Nawet, jeśli będą one teraz bardzo krótkie, to z czasem mogą się wydłużyć. Aż do stanu, gdy przez kilka czy kilkanaście sekund nie pojawia się żadna myśl, a ty jesteś świadomy, że nie myślisz. Co wcale nie oznacza, że stałeś się bezmyślny ;) Spokojnie, nie ma się co obawiać, że zapomnisz, jak to jest myśleć i już tego nie będziesz robić, a przecież ważne zadania czy egzaminy czekają. Myśli same po pewnym krótkim zazwyczaj czasie wracają.
Niektórzy nawet dążą właśnie do jak najdłuższego stanu bez myśli, bo wtedy są zanurzeni w przestrzeni spokoju, ciszy, wytchnienia i genialnych rozwiązań, czy pomysłów, które pojawiają się w ułamku sekundy. A wiele osób jest przeciążonych i przemęczonych nadmiarem myśli, zwłaszcza, jeśli nie są one przyjemne, miłe czy pozytywne. Warto więc nieco od nich odsapnąć.
W medytacji mogą się też pojawiać różne emocje. Można je przez chwilę poobserwować, pobyć z nimi, a potem puścić je wolno. Warto rozluźnić swe ciało w miejscu, w którym poczuje się napięcie, bo często emocje są wynikiem takich napięć lub ich przyczyną. Jeżeli masz ochotę głośno westchnąć czy popłakać, to pozwól sobie na to, zwłaszcza, jeśli czujesz się bezpiecznie i jesteś sam. Być może jakieś napięcie w ciele i umyśle chce właśnie w taki sposób odejść teraz z twojego ciała i energetyki. Jak odejdzie, powróć bardziej świadomie do medytacji, rozluźnienia i oddechu.
Ważne jest, aby otworzyć się przynajmniej na możliwość doświadczenia w medytacji uczuć wyższych czyli miłości, radości, zadowolenia i szczęścia. Bo to są bardzo dobre, wysokie energie i wibracje, które przynoszą dużo dobrego. Tak naprawdę, to jest nasza pierwotna natura - my sami jesteśmy właśnie takimi energiami. No, ale z różnych przyczyn zaplątało się do nas to i owo. A one tylko czekają, aż wreszcie pełniej je przejawimy poprzez siebie i w swoim życiu.
Mówi się też, że medytacja nic nie daje, ale zabiera negatywne tendencje. Bo niektórzy bywają tak zestresowani, zaganiani, że działają jak automaty. Nie czują swojego ciała, ani swoich emocji, a natłok myśli staje się dla nich szumem. Czyli jednak medytacja coś daje i sporo uwalnia. Daje spokój, radość, albo poczucie, że się jest, że się istnieje, oddycha i żyje. Albo inspiracje, do mądrych i korzystnych dla nas decyzji.
A my przecież jesteśmy żywymi istotami. Oddychamy, cieszymy się i kochamy. Dlatego warto, abyśmy żyli jak najlepiej, korzystając możliwie z jak najszerszego spektrum swojego pozytywnego, dobrego i korzystnego potencjału. Bo to zmienia nas i świat wokół nas na lepsze. Stajemy się coraz bardziej w pełni sobą i przejawiamy w sobie i sobą coraz więcej pięknych energii, wibracji, cech i wartości. Więcej się uśmiechamy i cieszymy, a w sytuacjach stresowych potrafimy znaleźć najlepsze rozwiązania. I to jest piękne. I warto to ćwiczyć, aby wyrobić w sobie nawyk nowego, lepszego i spontanicznego, miłego, dobrego i efektywnego, korzystnego działania. Takiego dla siebie i dla innych, bo przecież życie to również współdziałanie, współpraca i wzajemna wymiana. I oby w tym było jak najwięcej miłości, radości, lekkości, spontaniczności i piękna.
Życzę ci zatem owocnej medytacji i czerpania z niej możliwie jak najwięcej przyjemności i korzyści. Niech to, co najlepsze pojawi się już teraz i tutaj w tobie, twoim życiu, ciele i umyśle. Powodzenia.
Krzysztof Chrząstek zajmuje się rozwojem duchowym, regresingiem i analizami. Udziela porad i konsultacji. Jest autorem trzech wydanych książek: 1. sensacyjnej powieści podróżniczo-mistycznej "Tajemnica Agarthy" https://ridero.eu/pl/books/tajemnica_agarthy/ , 2. "Poradnik szczęśliwego człowieka" i 3. "Uśmiech słońca". Jego strona www.powiewwiatru.pl