Sytuacja w Japonii
Zacznę od tego, że lubię pewne elementy kultury Japonii. Lubię kwitnące wiśnie, spokój i ciszę buddyjskich świątyń. Podoba mi się majestatyczna Fujijama. Ciekawe są salamandry olbrzymie. Podobają mi się też Japonki. W ogóle kobiety o lekko skośnych oczach robią na mnie wrażenie:)
Oglądałem również kiedyś filmy o samurajach. Podziwiałem wirtuozerię ich ruchów, bo jest w tym coś magicznego, chociaż tylko najwięksi adepci tej sztuki rozumieją o co w tym chodzi i że najmniej o pozbawianie kogoś życia.
Ale wiele mi się również nie podoba. Jest tam zbytnie zaludnienie, ogromna sztywność reguł i nieludzki, jak dla mnie system edukacji, do którego zaprzęgane są już chyba 4-5 letnie dzieci.
Sytuacje takie jak trzęsienie ziemi w Japonii podkopują nasze poczucie bezpieczeństwa, wywołują strach i zwątpienie w przyszłość. Takie sytuacje jawią się nam jako gwałtowne, nieprzewidywalne i oczywiście niezawinione.
Z punktu widzenia człowieka i jego krótkiego życia, to tak się to odczuwa. Można odczuwać strach, lęk, a nawet współczuć czy współodczuwać razem z poszkodowanymi.
Wiemy, że Ziemia jest obecnie w przestrzeni, w której jest wysokie prawdopodobieństwo dużych i szybkich zmian w energetyce, wibracjach i świadomości, co pociąga za sobą wszelkie inne zmiany. Zmiany mogą przebiegać łagodnie, jeżeli wszystkie istoty poddają się tym zmianom i pozwalają im na zaistnienie w ich świadomości i życiu. Gdy są jak trawa, której źdźbła uginają się pod naporem wiatru i ten ich nie łamie, nowe przychodzi spokojnie. Można również się opierać i być jak mocne drzewo. Ono stoi pewnie, dopóki nie nadciągnie huragan. Drzewo pewne swej mocy nie ugina się i…zostaje wyrwane z korzeniami, bo nie współpracuje z żywiołem. Opiera się zmianom.
Zadajemy sobie pytanie: dlaczego to ich spotkało?
Z punktu widzenia energetycznego, przyczyn i skutków, to obecna sytuacja w Japonii może wyglądać według mnie mniej więcej tak:
Serca takich osób pozostają zamknięte, nie wykształcone. Ich umysły nastawione są na podporządkowanie bez możliwości wyrażania siebie.
Może dlatego od iluś lat jest nowe pokolenie Japończyków, którzy totalnie buntują się przeciwko takiemu życiu. Ubierają się jak postaci z kreskówek. Wszystko u nich jest przerysowane i przejaskrawione. Wydają ogromne ilości pieniędzy na bzdety, elektroniczne zabawki, którymi próbują zrekompensować sobie brak autentycznej radości w tym społeczeństwie.
Kolejnym powszechnym „problemem” jest wiele osób, które przytłoczone takim życiem, przeludnieniem i wszechobejmującą ciasnotą – w metrze, na ulicach, w hotelach wyglądających jak kapsuły ratunkowe, nie wychodzą z pokoju i nie myją się przez wiele tygodni czy miesięcy. Do pewnego czasu o takich osobach się nie mówiło poza kręgiem rodzinnym, ponieważ był to wstyd. Ale okazało się, że ten wstyd był dosyć powszechny, więc zaczęto próbować pomagać takim osobom.
Kiedyś zwrot karmiczny – czyli konsekwencje czyichś czynów, wyglądał tak, że jeżeli ktoś coś komuś zrobił to musiał doświadczyć tego samego od tej osoby, którą skrzywdził. Początkowo było to najczęściej zapewne w kolejnych wcieleniach. Potem szybkość zwrotu karmicznego przyspieszyła i ludzie doświadczali swoich czynów od ludzi, których skrzywdzili już za tego samego życia. To było w okresie rewolucji, wojen. Potem ten mechanizm – aby było możliwe przyśpieszenie zmian na Ziemi, zmienił się i nie jest już konieczne, aby dwie konkretne osoby doświadczały się wzajemnie. Jeżeli ktoś zrobił coś szkodliwego innej osobie, to już nie musiał tego samego od niej zaznać a karma mogła mu „oddać” rękami zupełnie innej osoby. Oczywiście ta nowa w tej sytuacji osoba również zaciągała wtedy negatywny dług karmiczny, który musiała wyrównać. I tak to się kręci, dopóki ludzie nie otrzeźwieją, nie zmienią intencji i nie przejdą na wyższy poziom świadomości.
Teraz również – na moje wyczucie gdzieś od około roku 1970 r. w sposób powszechny, choć zapewne miało to wielokrotnie miejsce i wcześniej, karma zaczęła działać w taki sposób, że nie tylko ludzie dokonują zwrotów karmicznych, ale również żywioły Matki Ziemi. To stąd moim zdaniem tak powszechnie występujące huragany, tsunami, wycieki ropy i inne podobne sytuacje. Ziemia się broni przed tymi, którzy krzywdzą zarówno Ją, jak i jej dzieci.
Prawdopodobnie taki mechanizm karmy pojawia się w podobnych cyklach energetycznych Ziemi.
Myślę, że gdyby Japończycy zrobili ankiety dotyczące poziomu ich życia i ZADOWOLENIA Z ŻYCIA, POCZUCIA SZCZĘŚCIA I RADOŚCI, to gdyby szczerze wejrzeli w siebie i zgodnie z prawdą odpowiedzieli na pytania, to byliby przerażeni. Zbudowali coś błyskotliwego, świecącego, wspaniałego, ale…zapomnieli o duszy, o uczuciach. Zapomnieli o tym, że nie żyjemy po to, aby pracować, a pracujemy, aby żyć.
Jest taka opowieść:
Podróżnicy, chcąc szybko dojść do jakiejś góry poganiali tragarzy. Ci szli bez wytchnienia, ale po trzech dniach usiedli na ziemi i nie chcieli się ruszyć. Podróżnicy byli zrozpaczeni, mówili o terminach, finansach itd. Ale przywódca tragarzy był nieugięty. Wreszcie szef podróżników zapytał ich, dlaczego to robią. I oni mu tak odpowiedzieli:
- Przez trzy dni szliśmy tak szybko, że nasze dusze nie nadążały za nami i zgubiliśmy je po drodze. Teraz na nie poczekamy.
Japończycy już dawno zagubili się i zgubili swoje dusze. Robili fantastyczne rzeczy, ale pora, aby odnaleźli równowagę pomiędzy pracą i odpoczynkiem, zabawą i byciem poważnym, szczęściem i spokojem, duszą i umysłem. I obawiam się, że jeżeli chcą to zrobić na trwale, to warto, aby sięgnęli po wzorce spoza swojej kultury. Chyba, że pójdą w stronę swoich mądrych korzeni i odnajdą tam rady, które przysłużą im się do poprawy obecnego stanu rzeczy.
Z pewnością przydało by się nam Polakom, wiecznie dywagującym i rozprawiającym oraz mającym tysiące pomysłów na minutę nieco japońskiego oddania i pracy nie tylko dla siebie, ale i dla ogółu – chociażby dla poszanowania wspólnej wartości, jak park czy chodnik. Zewnętrzna forma powszechnie przejawiana w Japonii – służby dla ludności, ogółu, jest bardzo dobra, tyle, że dusze Japończyków jeszcze nie zaznały swobody i radości z takiej służby i współpracy. Na razie wykonują to bardziej z poczucia przymusu i społecznego konwenansu niż z radości i świadomości jedności wszystkiego co istnieje.
Oczywiście to tylko niektóre czynniki. Te przyszły mi w pierwszej kolejności. Zapewne można by je jeszcze wymieniać. Chodzi jednak o pokazanie pewnych mechanizmów, które mogą stać za tą sytuacją. A jak wspomniałem wcześniej – obecnie wszystko dużo szybciej dąży do równowagi i zadośćuczynienia. Dołącza się do tego również natura, która chce, aby traktować Ją i Jej Wszystkie Dzieci z Szacunkiem należnym istotom świadomym. A świadome jest wszystko, bo wszystko pochodzi od Boga. Co najwyżej nie rozumiemy na razie niektórych przejawów tej świadomości. Oczywiście dochodzą tu również inne czynniki jak nienaturalne zaburzenia systemu w którym żyjemy z zewnątrz, ale to już nadaje się na odrębną publikację.
Co możemy robić w tej sytuacji? Na pewno modlić się, wspierać mentalnie, duchowo i materialnie Japończyków. Bo to dzielne dusze tam teraz są – wybrały sobie zmierzenie się z poważnymi sprawami. Mam nadzieję, że naród Japonii szybko się podniesie po tym kataklizmie i mam nadzieję, że wyciągną wnioski na temat swojego sposobu życia.
Kultura Japonii z pewnością dużo wniosła i wnosi do rozwoju światowej gospodarki, kultury, nauki i cywilizacji. Ich punktualność, precyzyjność czy oddanie są przysłowiowe. Na uwagę zasługuje rozwinięty w Japonii buddyzm zen i sztuka kaligrafii. Dzięki takim narodom postęp technologiczny może przebiegać szybko i sprawnie. Warto jednak, aby teraz odnaleźli złotą drogę środka. Równowagę pomiędzy sercem a rozumem, działaniem i odpoczynkiem, społeczeństwem a indywidualnością. I tego im życzę, bo aby stać się w pełni sobą i człowiekiem, czeka taki rozwój każdego z nas.